środa, 2 września 2009

2 września 2009 - Kronika.

Tym razem autobus się nie spóźnił(gdyby tak było opluł bym kierowcę) i dojechałem do szkoły przed czasem.Zmartwiła mnie jednak postawa mojego kolegi który nie mógł poczekać 2 minut bo autobus się o tyle spóźnił.Pierwsza lekcja-w-f.Jakaś baba kazała nam czytać jakiś regulamin i zasady(och to nie kosa).Przynajmniej gra była git(gdybym tylko był skuteczniejszy,ale parę bloków było).Następnie ''dzień bez nauki(matmy)jest dniem straconym''.Myślę sobie znowu to samo co przed paroma miesiącami(kto by zliczył ile ich było?).Historia-bez komentarza.Francuski-niesprawiedliwość.W zabawie(dopasowanie słów do zdań)dwie grupy(w jednej byłem ja)powinni dostać po 5 a nie po ++(gdyby nie ja -chociaż w mojej grupie były kujony byśmy przegrali ale gdyby też nie było podpowiedzi od nas do grupy przeciwnej byśmy wygrali).Polak-walczak,walczak.Waleczny jak hitlerzy podczas wojny.Jasno ustanowione kryteria których niby ma pilnować.Nie widziałem jeszcze takiego .....dziwnego(żeby nie powiedzieć trochę walniętego nauczyciela),żeby wprowadzać takie zasady już na pierwszej lekcji zamiast przyjaznej atmosfery(np.on by nam postawił picie mi jemu piwo itd.)No ale cóż nie igra się z polonistami.Godzina wychowawcza to było coś luźnego na której każdy robił to co chciał(rozwalał,gadał,tańczył,ola b.darła ryja,i każdy co tam chciał robić to robił).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz