wtorek, 22 września 2009
Next Not Happy End History.
Tym razem nie o brudnych ukraincach bedzie mowa ale o problemie szkolnym(wroce moze do tych zydow jeszcze na chwile).Dzisiaj wreszcie zauwazylem kartki z kacapskimi napisami na kiblach(ktos z dyrekcji przeczytal mojego wczorajszego posta).Ale definitywnie pomijając te paskudy spod mosta powiem cos innego.Dzisiejszy dzien byl dosc normalny(ciekawe jak sie maja zabojady we francji-pewnie chodza gdzies po alei na wiezy ajfela i radosnie bekaja kazdemu napotkanemu francuzowi-zal!!!).W-F tym razem nie odbyl sie po mojej mysli bo byla siata a wolalbym kosza w ktorego nie chwalac sie jestem lepszy ale zagramy w niego pewnie jutro(niedawno wymyslilem nowa gre zwana siatokart-siatka+kartofle-rzucania do kosza na smieci siaty z brudnymi ,oskrobanymi i czarnymi jak koksy kartoflami ktore pozniej na obiada smacznie zje czupry).Religia uplynela na odpisywaniu lekcji przez niektorych osobnikow pelci meskiej(ksiadz takze trul cos pod nosem ale on jest spoko wiec nie bede go krytykowal).Matma-bez komentarza(zal!!!!inny nauczyciel plz od zaraz-warunki kontraktu w sekretarjacie obok biurka siwego obskurnego okularnika).Na biologii znowu byla studentka ale wolalbym zeby zostala zamiast tamtej pani(latwiej ja wykiwac bo jest glupsza troche jak sandal ze smietnika).Chemia to jakies nowe reakcje(ale gowno mnie obchodzi jakie-troche to trudne ale od czego ma sie ten swoj tlusty ryj).Plus 2 polaki w spokojnej atmosferze chociaz zdazyl mi sie klops i wyszedlem na podgladacza bo patrzylem przez dziurke od klucza a walczak akurat wyszedl i dostalem w ryj(a on juz musial sie ze mnie nasmiewac-esbek i gestapowiec jeden!!).Fizy nie bylo bo ostatnio pan spadl z biurka i polamal se zeby na swojej kulce ktora wczesniej sie bawil pokazujac jakies ruchy(ale jakie?)
Przysłowia.
Dzień bez śmiechu jest dniem straconym więc proponuje najpierw przeczytanie paru powiedzone.Na początku beda o religii se.
1.Bóg przebacza ale twoja stara nigdy.
2.Do wieczerzy zasiadło 12 apodstołów.
3.Tym chata bogata co ukradnie tata.
4.Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje.
5.Czym chata bogata - tym goście rzygają!!
6.Jeśli nie chcesz mojej zguby, daj mi banknot, ale gruby.
7.Kto rano wstaje ten leje jak wół do karety.
8.Kto rano wstaje, ten leje jak wół na malowane wrota.
9.Żeby kózka nie skakała, to by miała joystick.
10.Kto dołki kopie ten ma dobrą łopatę
Napisałem te pare bzdur dla jajec bo mi sie nudzilo jezeli komus sie nie podoba to niech zlozy skarge do blogspota ze do dupy jest ta moja robota.
1.Bóg przebacza ale twoja stara nigdy.
2.Do wieczerzy zasiadło 12 apodstołów.
3.Tym chata bogata co ukradnie tata.
4.Na pochyłe drzewo i Salomon nie naleje.
5.Czym chata bogata - tym goście rzygają!!
6.Jeśli nie chcesz mojej zguby, daj mi banknot, ale gruby.
7.Kto rano wstaje ten leje jak wół do karety.
8.Kto rano wstaje, ten leje jak wół na malowane wrota.
9.Żeby kózka nie skakała, to by miała joystick.
10.Kto dołki kopie ten ma dobrą łopatę
Napisałem te pare bzdur dla jajec bo mi sie nudzilo jezeli komus sie nie podoba to niech zlozy skarge do blogspota ze do dupy jest ta moja robota.
poniedziałek, 21 września 2009
Ukraińskie dziady.
Dzisiaj przyjechali do nas ukraince,brudne i czarne dziady spod mostu.Przyjechali z kijowa a moze i z laskowa albo i z kapeluszowa(mam to w dupie skad przyjechali byle by stad wyjechali).Nie widzialem ich jeszcze osobiscie ale kiedy ich zobacze to postaram sie aby kazdy mial gluta na plecach.Do tego na drzwiach w naszej szkole poprzyklejali idiotyczne kartki z nazwami po kacapsku(nie wiedziec czemu nie bylo kartki na kiblu a przeciez to wazne bo moga sie pomylic i np.wejsc do sali od historii-haha!!!tymon!!).Jestem ciekawe jak zareaguje na przyjazd s.p.s.suleja(czy zmyje po nich gary czy sama je komus zalozy na glowie-na czuprego weszloby kilka tylko ze on nie jest ukraincem tylko beduinem z pustyni).
sobota, 5 września 2009
Imieniny.
Jutro,6 września imieniny obchodzą:żygfryd,stachu,krwawy achmed,zdzichu wiertara i kopara oraz jego stara,dolejlama,hipopotem(leniwy hipopotam) oraz śnięty mikołaj i lewy wojtek a tak na serio to:baśka i gienek(mój dziadek alkoholik)
Ostatnie szkolne dni.
Dzisiaj mecz!!!!Polska gola!Polska gola!Polska trola!!Hugo!!!!Nie no Polacy wygrają(jak to zwykle w chorzowie)ale miało być o szkole a nie o kotle czarownic.Jakimś cudem chłopacy z naszej klasy(wszyscy)jako czwartą godzinę w-f wybrali(właściwie to zmusili nas)turystykę.Nawet(kurde) ja.Jeżeli to w czwartek te wycieczki będą to git ale jeśli w sobotę to ....mam to gdzieś.Jasny wniosek:4 lekcja w-f jest obowiązkowa,ale sobota nie jest dniem szkolnym(obowiązkowym)więc w sobotę obowiązku szkolnego nie ma a więc ja nigdzie się w ten dzień nie wybieram.Sądzę że moje zdanie podzielają też inni.Na muzyce pani kazała nam sie nauczyć hymnu (dobrze że państwowego a nie szkolnego).Każdy musi zaśpiewać solo.Ja tam się tym nie martwię ponieważ mam ładny głos i nie mam się czego wstydzić(z puckiem wymiatamy w muzie).A do tego mogę zgłosić dwie zmiany w hymnie:w refrenie:''Za twoim narodem,złączym się z przewodem(bzzzzzzz!!!!)'' i w 2 zwrotce:''Dał nam przykład wojewoda jak wypuszczać smroda''.Tak jest o wiele lepiej.
czwartek, 3 września 2009
3 września 2009 - Żarty dnia.
Młody agronom ogląda sad i poucza właściciela:
Pan ciągle pracuje starymi metodami. Będę zdziwiony, jeśli z tego drzewa uda się panu uzbierać choćby 10 kg jabłek.
- Ja też będę zdziwiony, gdyż zawsze zbierałem z niego gruszki.
Antek radzi się agronoma:
- Mówią, że nawóz sztuczny jest lepszy od naturalnego. A pan jak uważa?
- Trudno powiedzieć, to rzecz smaku.
Młody agronom kazał na swoje urodziny zabić świnię. Chłop tłumaczy mu:
- Niestety, nie możemy zabić, bo się prosi.
- Choćby się i na kolanach prosiła - macie ją zabić!
- Czy byłem tu wczoraj? - pyta gość barmana w nocnym lokalu.
- Był pan.
- I przepiłem pół miliona?
- Tak.
- Co za szczęście... Już myślałem, ze zgubiłem.
Idzie facet do kolegi z wódką koło kościoła. Wszedł do kościoła i schował ją w żłobku. Gdy wracają słyszą - W żłobie leży.
- O kurde znaleźli.
Obywatele piją, a strażacy polewają.
Dzieci podbiegają do swojego ojca z pytaniem:
- Tato, możemy sprzedać Twoje butelki po piwie i wódce, żeby mieć na chleb?
- Oczywiście... I widzicie dzieci, co Wy byście jadły, gdyby nie ja?
Po wódce nawet ładnie wyglądasz - mówi mąż do żony.
- Po wódce? - dziwi się żona. Przecież ja w ogóle nie piłam.
- Ale ja piłem.
Ojciec z synem piją wódkę. W połowie butelki syn zwraca się do ojca:
- Słuchaj tata, zakręcę to już.
- Pij! - rozkazującym tonem odpowiada ojciec.
W połowie drugiej butelki syn znów zwraca się do ojca:
- Tatusiu, pozwól, że zakręcę.
- Pij! - mówi ojciec rozkazująco.
W połowie trzeciej butelki syn znów, niemal błagalnym tonem, prosi ojca:
- Tatusiu, pozwól, że zakręcę!
- Dobra, zakręć - godzi się ojciec.
Syn zakręcił butelką i opróżnił ją do dna.
Z baru wychodzi pijany mężczyzna. Napotkał księdza, który mówi:
- Człowieku nawróć się.
- Dobrze, a ma ksiądz pożyczyć trochę kasy?
Francuz do kolegi:
- Z czego byś zrezygnował - z wina, czy z kobiet?
- Aaaa, to zależy od rocznika.
Wchodzi kobieta do baru i krzyczy do swojego pijanego męża:
- Ta knajpa to Twój grób, alkoholiku jeden.
- To chociaż w grobie daj mi spokój.
Idzie pijak po chodniku i potyka się o drzewo i mówi:
- Przepraszam pana bardzo.
Na drugi dzień znów potyka się o drzewo i mówi:
- Przepraszam pana bardzo.
Na następny dzień usiadł sobie na ławce i mówi:
- Poczekam, aż ta cholera przejdzie.
W poniedziałek, nazajutrz po obfitym zakrapianym wieczorze towarzyskim, spotykają się dwaj panowie. Pierwszy mówi:
- Ale miałem pecha! Gdy wracałem do domu natknąłem się na patrol policji i całą noc musiałem spędzić w izbie wytrzeźwień.
- Ty to masz szczęście! - mówi drugi. Gdy ja wracałem, natknąłem się na moją żonę i teściową.
Druga w nocy, facet nawalony majstruje przy drzwiach. Majstruje, majstruje, sąsiad patrzy i myśli: "pewnie włamywacz". Podchodzi do niego i pyta:
- Panie, co pan tu tak majstrujesz?
- Panie kochany, chcę się do domu dostać.
- Panie, pokaż ten klucz - mówi sąsiad. Przecież to jest papieros! Papierosem chcesz pan drzwi otworzyć?
- Papieros? O rany, klucz zjarałem!
Budzi się facet - kac gigant, obok leży baba.
- Kto Ty jesteś?
- Nie pamiętasz, jestem Jola, poznaliśmy się wczoraj w barze.
- A ile masz lat?
- No wiesz! Kobiety się nie pyta o wiek, kobieta ma tyle lat na ile wygląda.
- Kłamiesz, ludzie tak długo nie żyją.
Wraca pijany facet z kumplem do domu. Niestety, jeszcze mają ochotę coś się napić. Facet mówi do kumpla:
- Wiesz co stary, idź do mojej sypialni, tam na parapecie stoi jeszcze jedna flaszka wódki - to ją przynieś.
- Dobra, pójdę.
Kumpel wchodzi do pokoju, a tam na łóżku leży żona gospodarza z jakimś facetem. Więc bierze szybko wódkę i wychodzi. Po opuszczeniu pokoju mówi do gospodarza:
- Wiesz co, tam w sypialni leży Twoja żona z jakimś obcym facetem.
- Cicho, to jego wódka.
Spotyka się dwóch kumpli:
- Wiesz, jak piję, to mi potem leci krew z nosa.
- Rozumiem, ja też mam nerwową żonę.
Pijak wsiada do taksówki:
- Proszę na Warszawską - mówi niewyraźnym głosem.
- Jesteśmy na Warszawskiej - odpowiada taksówkarz.
- O jak szybko! - mówi zaskoczony pijaczyna i ciągnie dalej. - Ile płacę?
- Nic - odpowiada lekko zmieszany kierowca.
- O! I jak tanio - mówi pijak wychodząc z samochodu.
Często pijesz?
- Od czasu do czasu.
- To znaczy?
- Od czasu, jak knajpę otworzą, do czasu, jak ją zamkną.
Idzie pijak środkiem ulicy i zatrzymuje go policjant:
- Dokumenty proszę.
- Nie mam, zostawiłem w Atlantydzie.
Na to zdziwiony policjant mówi:
- Jak to? Przecież Atlantyda została dawno zalana?
- A ja nie?
Konduktor do pijaka:
- Bilet proszę.
- Nie mam kasy.
- A na wódkę Pan miał?
- Kolega ugościł.
- A na podróż to już nie dał?
Na to pijak wyciągając flaszkę:
- Jak to nie dał?
Wraca pijany późną nocą i nagle poczuł pragnienie. Stuka do zamkniętej już gospody. Po dłuższym stukaniu i nawoływaniu otwierają się drzwi:
- Proszę dwa ciemne.
Gospodarz wali gościa pod oczy mówiąc:
- Ma pan dwa ciemne.
Po przebudzeniu gościu znowu nawala po drzwiach. Wkrótce ukazuje się gospodarz, a gościu bach go dwa razy i mówi
- Oddaję kufle.
Pan ciągle pracuje starymi metodami. Będę zdziwiony, jeśli z tego drzewa uda się panu uzbierać choćby 10 kg jabłek.
- Ja też będę zdziwiony, gdyż zawsze zbierałem z niego gruszki.
Antek radzi się agronoma:
- Mówią, że nawóz sztuczny jest lepszy od naturalnego. A pan jak uważa?
- Trudno powiedzieć, to rzecz smaku.
Młody agronom kazał na swoje urodziny zabić świnię. Chłop tłumaczy mu:
- Niestety, nie możemy zabić, bo się prosi.
- Choćby się i na kolanach prosiła - macie ją zabić!
- Czy byłem tu wczoraj? - pyta gość barmana w nocnym lokalu.
- Był pan.
- I przepiłem pół miliona?
- Tak.
- Co za szczęście... Już myślałem, ze zgubiłem.
Idzie facet do kolegi z wódką koło kościoła. Wszedł do kościoła i schował ją w żłobku. Gdy wracają słyszą - W żłobie leży.
- O kurde znaleźli.
Obywatele piją, a strażacy polewają.
Dzieci podbiegają do swojego ojca z pytaniem:
- Tato, możemy sprzedać Twoje butelki po piwie i wódce, żeby mieć na chleb?
- Oczywiście... I widzicie dzieci, co Wy byście jadły, gdyby nie ja?
Po wódce nawet ładnie wyglądasz - mówi mąż do żony.
- Po wódce? - dziwi się żona. Przecież ja w ogóle nie piłam.
- Ale ja piłem.
Ojciec z synem piją wódkę. W połowie butelki syn zwraca się do ojca:
- Słuchaj tata, zakręcę to już.
- Pij! - rozkazującym tonem odpowiada ojciec.
W połowie drugiej butelki syn znów zwraca się do ojca:
- Tatusiu, pozwól, że zakręcę.
- Pij! - mówi ojciec rozkazująco.
W połowie trzeciej butelki syn znów, niemal błagalnym tonem, prosi ojca:
- Tatusiu, pozwól, że zakręcę!
- Dobra, zakręć - godzi się ojciec.
Syn zakręcił butelką i opróżnił ją do dna.
Z baru wychodzi pijany mężczyzna. Napotkał księdza, który mówi:
- Człowieku nawróć się.
- Dobrze, a ma ksiądz pożyczyć trochę kasy?
Francuz do kolegi:
- Z czego byś zrezygnował - z wina, czy z kobiet?
- Aaaa, to zależy od rocznika.
Wchodzi kobieta do baru i krzyczy do swojego pijanego męża:
- Ta knajpa to Twój grób, alkoholiku jeden.
- To chociaż w grobie daj mi spokój.
Idzie pijak po chodniku i potyka się o drzewo i mówi:
- Przepraszam pana bardzo.
Na drugi dzień znów potyka się o drzewo i mówi:
- Przepraszam pana bardzo.
Na następny dzień usiadł sobie na ławce i mówi:
- Poczekam, aż ta cholera przejdzie.
W poniedziałek, nazajutrz po obfitym zakrapianym wieczorze towarzyskim, spotykają się dwaj panowie. Pierwszy mówi:
- Ale miałem pecha! Gdy wracałem do domu natknąłem się na patrol policji i całą noc musiałem spędzić w izbie wytrzeźwień.
- Ty to masz szczęście! - mówi drugi. Gdy ja wracałem, natknąłem się na moją żonę i teściową.
Druga w nocy, facet nawalony majstruje przy drzwiach. Majstruje, majstruje, sąsiad patrzy i myśli: "pewnie włamywacz". Podchodzi do niego i pyta:
- Panie, co pan tu tak majstrujesz?
- Panie kochany, chcę się do domu dostać.
- Panie, pokaż ten klucz - mówi sąsiad. Przecież to jest papieros! Papierosem chcesz pan drzwi otworzyć?
- Papieros? O rany, klucz zjarałem!
Budzi się facet - kac gigant, obok leży baba.
- Kto Ty jesteś?
- Nie pamiętasz, jestem Jola, poznaliśmy się wczoraj w barze.
- A ile masz lat?
- No wiesz! Kobiety się nie pyta o wiek, kobieta ma tyle lat na ile wygląda.
- Kłamiesz, ludzie tak długo nie żyją.
Wraca pijany facet z kumplem do domu. Niestety, jeszcze mają ochotę coś się napić. Facet mówi do kumpla:
- Wiesz co stary, idź do mojej sypialni, tam na parapecie stoi jeszcze jedna flaszka wódki - to ją przynieś.
- Dobra, pójdę.
Kumpel wchodzi do pokoju, a tam na łóżku leży żona gospodarza z jakimś facetem. Więc bierze szybko wódkę i wychodzi. Po opuszczeniu pokoju mówi do gospodarza:
- Wiesz co, tam w sypialni leży Twoja żona z jakimś obcym facetem.
- Cicho, to jego wódka.
Spotyka się dwóch kumpli:
- Wiesz, jak piję, to mi potem leci krew z nosa.
- Rozumiem, ja też mam nerwową żonę.
Pijak wsiada do taksówki:
- Proszę na Warszawską - mówi niewyraźnym głosem.
- Jesteśmy na Warszawskiej - odpowiada taksówkarz.
- O jak szybko! - mówi zaskoczony pijaczyna i ciągnie dalej. - Ile płacę?
- Nic - odpowiada lekko zmieszany kierowca.
- O! I jak tanio - mówi pijak wychodząc z samochodu.
Często pijesz?
- Od czasu do czasu.
- To znaczy?
- Od czasu, jak knajpę otworzą, do czasu, jak ją zamkną.
Idzie pijak środkiem ulicy i zatrzymuje go policjant:
- Dokumenty proszę.
- Nie mam, zostawiłem w Atlantydzie.
Na to zdziwiony policjant mówi:
- Jak to? Przecież Atlantyda została dawno zalana?
- A ja nie?
Konduktor do pijaka:
- Bilet proszę.
- Nie mam kasy.
- A na wódkę Pan miał?
- Kolega ugościł.
- A na podróż to już nie dał?
Na to pijak wyciągając flaszkę:
- Jak to nie dał?
Wraca pijany późną nocą i nagle poczuł pragnienie. Stuka do zamkniętej już gospody. Po dłuższym stukaniu i nawoływaniu otwierają się drzwi:
- Proszę dwa ciemne.
Gospodarz wali gościa pod oczy mówiąc:
- Ma pan dwa ciemne.
Po przebudzeniu gościu znowu nawala po drzwiach. Wkrótce ukazuje się gospodarz, a gościu bach go dwa razy i mówi
- Oddaję kufle.
środa, 2 września 2009
2 września 2009 - Żart dnia.
W szkole pani pyta dzieci co robili w wakacje, doszła do Jasia:
- A Ty Jasiu co robiłeś w wakacje?
- Nie Jasiu tylko John!
No więc co robiłeś w wakacje John?
- Ja leżałem na werandzie, jadłem śniadanie, znowu leżałem na werandzie, jadłem obiad, leżałem na werandzie, jadłem kolację, leżałem na werandzie...
- Ale to musiało być strasznie nudne? No dobrze, a Ty Małgosiu co robiłaś w wakacje?
- Nie Małgosia, tylko Weranda...
W domu:
- Dlaczego telewizor się nie włącza, kiedy naciskam pilota? - pyta blondynka męża.
- Nie wiem, nie jestem fachowcem, ale może dlatego, że nie mamy telewizora...
- Janie...
- Tak panie?
- Zabij te muchę. Chce być sam.
Koledzy między sobą:
- Kiedy wywnioskowałeś, że żona już Cię nie kocha?
- Gdy potknąłem się na schodach i spadłem aż do piwnicy. Wtedy żona powiedziała, żebym przyniósł wiadro węgla, skoro już tam jestem.
Widząc pijaka siedzącego nad butelką wódki ktoś zapytał:
- Czy to jest pańska jedyna pociecha życiowa?
- Nie. W szafie mam jeszcze cztery butelki.
Przy straganie z owocami:
- Czy sprzedaje Pan towar bez opakowania?
- Tak.
- To poproszę mi zważyć trzy banany bez skórki.
Nauczycielka do Jasia:
- Dlaczego w globusie jest tyle kurzu?
- Bo akurat dotknęła Pani Sahary.
Mama pyta Jasia:
- Dokąd idziesz z mapą i kompasem?
- Posprzątać swój pokój.
- A Ty Jasiu co robiłeś w wakacje?
- Nie Jasiu tylko John!
No więc co robiłeś w wakacje John?
- Ja leżałem na werandzie, jadłem śniadanie, znowu leżałem na werandzie, jadłem obiad, leżałem na werandzie, jadłem kolację, leżałem na werandzie...
- Ale to musiało być strasznie nudne? No dobrze, a Ty Małgosiu co robiłaś w wakacje?
- Nie Małgosia, tylko Weranda...
W domu:
- Dlaczego telewizor się nie włącza, kiedy naciskam pilota? - pyta blondynka męża.
- Nie wiem, nie jestem fachowcem, ale może dlatego, że nie mamy telewizora...
- Janie...
- Tak panie?
- Zabij te muchę. Chce być sam.
Koledzy między sobą:
- Kiedy wywnioskowałeś, że żona już Cię nie kocha?
- Gdy potknąłem się na schodach i spadłem aż do piwnicy. Wtedy żona powiedziała, żebym przyniósł wiadro węgla, skoro już tam jestem.
Widząc pijaka siedzącego nad butelką wódki ktoś zapytał:
- Czy to jest pańska jedyna pociecha życiowa?
- Nie. W szafie mam jeszcze cztery butelki.
Przy straganie z owocami:
- Czy sprzedaje Pan towar bez opakowania?
- Tak.
- To poproszę mi zważyć trzy banany bez skórki.
Nauczycielka do Jasia:
- Dlaczego w globusie jest tyle kurzu?
- Bo akurat dotknęła Pani Sahary.
Mama pyta Jasia:
- Dokąd idziesz z mapą i kompasem?
- Posprzątać swój pokój.
2 września 2009 - Dziwna sytuacja.
Taniec moich dwóch kumpli(w tym mistrza tańca pucmana-nie mylić z pacmanem on występuje w grach).Do tego tańca trudno by wymyślić muzykę.Wszystko odbywało się w nowo wybudowanym korytarzu obok kibla(dużo się tam działo).Chyba można na tym zarobić.Ja jako nowy skarbnik mógłbym pobierać opłaty za bilety.Ale co na to sekretariat?(ciekawe jakby tymon zatańczył?)
2 września 2009 - Kronika.
Tym razem autobus się nie spóźnił(gdyby tak było opluł bym kierowcę) i dojechałem do szkoły przed czasem.Zmartwiła mnie jednak postawa mojego kolegi który nie mógł poczekać 2 minut bo autobus się o tyle spóźnił.Pierwsza lekcja-w-f.Jakaś baba kazała nam czytać jakiś regulamin i zasady(och to nie kosa).Przynajmniej gra była git(gdybym tylko był skuteczniejszy,ale parę bloków było).Następnie ''dzień bez nauki(matmy)jest dniem straconym''.Myślę sobie znowu to samo co przed paroma miesiącami(kto by zliczył ile ich było?).Historia-bez komentarza.Francuski-niesprawiedliwość.W zabawie(dopasowanie słów do zdań)dwie grupy(w jednej byłem ja)powinni dostać po 5 a nie po ++(gdyby nie ja -chociaż w mojej grupie były kujony byśmy przegrali ale gdyby też nie było podpowiedzi od nas do grupy przeciwnej byśmy wygrali).Polak-walczak,walczak.Waleczny jak hitlerzy podczas wojny.Jasno ustanowione kryteria których niby ma pilnować.Nie widziałem jeszcze takiego .....dziwnego(żeby nie powiedzieć trochę walniętego nauczyciela),żeby wprowadzać takie zasady już na pierwszej lekcji zamiast przyjaznej atmosfery(np.on by nam postawił picie mi jemu piwo itd.)No ale cóż nie igra się z polonistami.Godzina wychowawcza to było coś luźnego na której każdy robił to co chciał(rozwalał,gadał,tańczył,ola b.darła ryja,i każdy co tam chciał robić to robił).
wtorek, 1 września 2009
1 Września 2009 - Żart dnia.
- Poproszę 99 bułek - mówi Jasiu.
Sprzedawca na to:
- A czemu nie 100?
- A kto by tyle zjadł?
ps.podpowiedź robert c.(pseudo czuchry dowódca gangu kiełbas g 13)
Sprzedawca na to:
- A czemu nie 100?
- A kto by tyle zjadł?
ps.podpowiedź robert c.(pseudo czuchry dowódca gangu kiełbas g 13)
1 Września 2009 - Dziwna sytuacja.
Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mi się pojedynkować z kimś(konkretnie-kubą k.)przez ponad 2 godziny.Jak się pojedynkowaliśmy tego nie zdradzę ale wynik był remisowy(aha kuba k.to nie ktoś podejrzany o korupcję w sporcie lecz to dowódca gangu muzycznego g 13)
1 Września 2009 - Kronika.
Dzień zaczął się normalnie.Nic nie wskazywało że nadszedł ten dzień.Pierwszy w roku szkolnym.
Było jednak w miarę dobrze.Po mądrowaniu się jakiegoś profesorka z uniwersytetu i wypowiedzi dyrektorki znaleźliśmy się(my-klasa) w sali 24.Tam na początku dostaliśmy trochę pomylony plan lekcji na wtorek i środę(ach ten tymon zakręcony jak rogi barana).Później były wybory do samorządu.Po połowie oddanych głosów myślę sobie:co się stało,czym sobie zasłużyłem na przewodniczącego?Prowadziłem,ale czułem że bartek i julia wygrają.Cieszyłem się że nie zostałem przewodniczącym bo bym się nie nadawał,ale to że byłem w pierwszej piątce wzbudziło we mnie radość,którą jednak skrywałem,nie skakałem jak głupek tylko cieszyłem się w sobie.I dlatego postanowiłem kontynuować działania tego bloga ponieważ ktoś we mnie wierzy i widział mnie jako idealnego kandydata(a była to połowa klasy).Więc może tak się odwdzięczę tym osobom-porcją humoru i prawdą zycia(to nie wyciskacz łez).
Było jednak w miarę dobrze.Po mądrowaniu się jakiegoś profesorka z uniwersytetu i wypowiedzi dyrektorki znaleźliśmy się(my-klasa) w sali 24.Tam na początku dostaliśmy trochę pomylony plan lekcji na wtorek i środę(ach ten tymon zakręcony jak rogi barana).Później były wybory do samorządu.Po połowie oddanych głosów myślę sobie:co się stało,czym sobie zasłużyłem na przewodniczącego?Prowadziłem,ale czułem że bartek i julia wygrają.Cieszyłem się że nie zostałem przewodniczącym bo bym się nie nadawał,ale to że byłem w pierwszej piątce wzbudziło we mnie radość,którą jednak skrywałem,nie skakałem jak głupek tylko cieszyłem się w sobie.I dlatego postanowiłem kontynuować działania tego bloga ponieważ ktoś we mnie wierzy i widział mnie jako idealnego kandydata(a była to połowa klasy).Więc może tak się odwdzięczę tym osobom-porcją humoru i prawdą zycia(to nie wyciskacz łez).
Nowości.
Od tej pory koniec z postami poza regułą.Będę się starał codziennie umieszczać 3 posty(w miarę dobrego humoru może i więcej).
1.Kroniki z każdego przeżytego dnia.
2.Dziwne sytuacje z każdego dnia.
3.Żart dnia.
+raz na tydzień -coś ekstra np.wywiady albo coś innego.
1.Kroniki z każdego przeżytego dnia.
2.Dziwne sytuacje z każdego dnia.
3.Żart dnia.
+raz na tydzień -coś ekstra np.wywiady albo coś innego.
Prośba.
Mam wielką prośbę.
Proszę każdego czytającego tego bloga o finansowanie i płacenie tygodniowych składek w wysokości 5 zł.
To oczywiście żart.
Moja prośba brzmi a by każdy który czyta tego bloga skomentował jednym z dwóch słów tego bloga:wzlot lup upadek.Dziękuję.
Proszę każdego czytającego tego bloga o finansowanie i płacenie tygodniowych składek w wysokości 5 zł.
To oczywiście żart.
Moja prośba brzmi a by każdy który czyta tego bloga skomentował jednym z dwóch słów tego bloga:wzlot lup upadek.Dziękuję.
Nowy rok.
Choinka stoi w doniczce napełnionej ciastem?Karp pływa w zamarzniętym,skutym lodem basenie? Barszcz zgubił uszy bo były za duże?Nie coś nie tak.Jednak nie chodzi tu o wigilię ani o sylwestra ani nawet o stefana.Lecz o nowy rok....ale szkolny.Wiele osób go nie znosi ..nie lubi szkoły ale ja.....jej nienawidzę.Uśmiechy nauczycieli 1 września są niewidoczne bo oni także chcieli by mieć dłuższe wakacje,więc po co do cholery ciągnąć łańcuch nieporozumień zwany szkoła?Przypomina mi ona serial którego nazwa z pogardą przechodzi mi przez gardło.Nazywa się moda na sukces(eksces brzmi chyba lepiej?).Ciągnący się jak flaki z olejem przez 20 lat i pewnie jeszcze przez kolejne 100 nudny i żenujący w którym ojciec i syn polują jak kanibal na ofiarę a więc pewną.....kobietę(to najlżejsze określenie).I to nie pozwala mi się cieszyć z sukcesu jakiego dziś osiągnąłem,a więc z ....(tamtararamtararatamtamtam!!!)miejsca w samorządzie szkol...pfu...klasowym(to trzeci sukces w moim życiu po urodzeniu się i sprzedawaniu jaj na targu oraz kwiatków na cmentarzu-dorobiłem się przy tym fortuny.W jeden dzień zarobiłem około 14 złoty).Ale dość tego trucia jak na jeden post.Na koniec wniosek szkoła jak moda na sukces nudna i.....zdradliwa oraz nieprzewidująca ,czasem może ciekawa ale w większości momentów(odcinków)tak niedobra że trzeba ten okres spędzić jak najdalej od telewizora(w przypadku szkoły..daleko od noszy.... od noszy najdalej..najdalej..oj zamarzyłem się dokończę ..w przypadku szkoły jak najdalej od nauczyciela?)
Przepraszamy za usterki.
Wielki powrót!!!!Nie,nie chodzi tu o nowe odcinki świata według kiepskich (chociaż to też będzie ciekawe).Chodzi o mojego bloga,który wraca po przerwie wakacyjnej spędzonej na wsi . Nie wiem czy będzie to wzlot czy upadek ale postaram sie by to byla ta pierwsza opcja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)